Uwielbiam ludzi, którzy głoszą dobrą nowinę o tym, jak to kierunki humanistyczne są banalnie proste. Studenci owych kierunków zazwyczaj nie chodzą na zajęcia, są stałymi bywalcami zakrapianych imprez, a na uczelnię przychodzą krótko przed sesją. Nie wnikam w to, bowiem i tacy znajdą się w murach każdej uczelni. Nie będę też wypowiadać się o kierunkach innych niż historia. Dlaczego?
Nie interesują mnie inne kierunki.
Nie studiowałam niczego innego.
Jeżeli sądzisz, że studiowanie historii jest dziecinnie proste, a studenci muszą jedynie uczyć się mniej lub bardziej istotnych dat to głęboko mylisz się.
Jestem stałym obserwatorem tego, co dzieje się na moim kierunku. Z tej dziedziny obroniłam pracę licencjacką, która sięgała dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Byłam na specjalności nauczycielskiej, czyli miałam zajęcia i praktyki w szkole. Interesuję się polityką państwa w tym zakresie. Chodziłam niemalże na wszystkie zajęcia (czasem nawet w chorobie) mniej lub bardziej przygotowana. Pisałam kolokwia, prace semestralne, prowadziłam lekcje, robiłam prezentacje, zdawałam egzaminy. Przeżyłam historyczne zauroczenia i nienawiści, więc wiem, co to znaczy studiować historię.
Jedni wolą rozwiązywać zadania matematyczne, drudzy lubią siedzieć w laboratorium chemicznym, następni uczą się artykułów prawa cywilnego na pamięć, a jeszcze inni siedzą i czytają książki historyczne w celu zaliczenia zajęć na uczelni. To nie jest tak, że przychodzi się na zajęcia z głową pełną marzeń. W przypadku mojej uczelni, ale innych również, jest kilka rodzai zajęć. Studia historyczne to nie tylko wykłady, ale i konwersatoria, ćwiczenia, laboratoria. Laboratorium? Och, jak dziwnie brzmi, skoro to są studia humanistyczne!
Jeśli chcesz "przezimować" studia, bo nie wiesz, jaki kierunek wybrać bądź nie dostałeś się na wymarzony - będziesz cierpieć. Każdy ośrodek posiada swoją specyfikę pracy.
Swojemu kierunkowi nie robię antyreklamy. Uważam, że to kierunek dla pasjonatów i adeptów historii. I dla ludzi lubiących czytać o tym, co działo się we wcześniejszych wiekach bądź latach.
Jedni lubią starożytność i dzieje Rzymian, drudzy zaś interesują się Edwardem Gierkiem. Ja należę zdecydowanie do tej drugiej grupy.
Co dały mi studia historyczne?
Zdecydowanie szersze spojrzenie na świat i większą umiejętność logicznego myślenia. Myślenie to nie tylko logika matematyczna, której uczniowie uczą się w pierwszej klasie szkoły średniej o profilu z rozszerzoną matematyką.
Studia te rozszerzają również umiejętność myślenia przyczynowo-skutkowego. Nie widzę sensu studiowania, gdy tej umiejętności się nie posiada. ;)
Nie miałam samych przedmiotów ściśle historycznych. W planie moich studiów są przedmioty, które nazywam okołohistorycznymi. Jest to na przykład... socjologia czy filozofia. :) Dlatego też nikt nie zamyka nikomu żadnych horyzontów.
Studiowanie historii - z czym to się je?
Dla niektórych są to wyrzeczenia, dla innych fajna zabawa. Historyk bawi się w detektywa (kurczę, tak mówiłam dzieciom w czwartej klasie szkoły podstawowej!), odnajdując odpowiedzi na nurtujące go pytania. Pamiętajmy o tym, że my również piszemy historię.
Historia to również nieodkryte zagadki. Z niektórymi zmierzam się i ja. 😉
Zdecydowanie. Pomimo, że ta nauka dzisiaj nie jest doceniana, nawet przez polityków. Powiem więcej, każda partia i każdy system zaczyna pisać własne dzieje. To jest oczywista sprawa, jak objęcie rządów przez PiS przed wyborami. Dlatego warto być świadomym obserwatorem tego, co dzisiaj się dzieje.
Ja skończyłam trzy kierunki na studiach i niedawno szkołę policealną i musze przyznac, że wielu z tych wiadomości w ogóle w mojej pracy nie skorzystałam.
OdpowiedzUsuńDla mnie takie studia byłyby koszmarem bo już w szkole nie znosilam historii 😄
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis dużo można dowiedzieć sie o tych studiach. Ja lubie historie ale tylko taką "dla siebie" haha nie dałabym chyba rady nauczyc sie tych wszystkich dat czy nazwisk. Podziwiam ludzi, ktorzy dają rade!
OdpowiedzUsuńOj to nie dla mnie zupełnie. ..w szkole nie miałam nawet pamięci do dat ;)
OdpowiedzUsuńJa nie zdecydowałam się na żadne studia i nie żałuję swojej decyzji
OdpowiedzUsuńJa właśnie zaczełam magisterkę z pracy socjalnej 🙂
OdpowiedzUsuńJa kochałam historię w czasach podstawówki :) Byłam nawet na olimpiadzie historycznej w ósmej klasie :) Ale potem nasze drogi się rozeszły.
OdpowiedzUsuńStudiowałam historię. Przerwałam po roku, bo jednak to nie było dla mnie. Nadal jednak jestem pasjonatem ;)
OdpowiedzUsuńna polonistyce miałam kolegę, który nie chodził na gramatykę opisową (na której wylatywało z uczelni mnóstwo osób na pierwszym roku), bo mówił, że: "Przyjemności trzeba sobie umieć odmówić" ;)
OdpowiedzUsuńHistoria to cos zdecydowanie nie dla mnie, jestem bardziej umysłem ścisłym - technikum ekonomiczne, licencjat - finanse i rachunkowość i teraz zarządzenie finansami i rachunkowością 🙈
OdpowiedzUsuńPamiętam że szkoły że nie lubiłam historii :)
OdpowiedzUsuńTo podziwiam, ja choć mam umysł humanistyczny nigdy za historia nie przepadałam, jedyna za prehistorią i samymi początkami ludzkości. Ja tylko nauczyciel angielskiego 😜
OdpowiedzUsuńMąż bardzo żałuje że nie studiował historii, bo to jego pasja :-)
OdpowiedzUsuńJestem absolwentka studiów humanistycznych, kierunek zbliżony do twojego i to nie były łatwe studia. Szkoda jedynie ze bardzo... Niepotrzebne. Bo pracy po nich tyle co kot naplakal.
OdpowiedzUsuńJa lubiłam historię jedynie w podstawówce, tak samo było z matematyką.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie kierunki humanistyczne zawsze były trudne nieraz nawet trudniejsze od pozostałych. Jakoś mi z nimi nie po drodze i od lat podziwiam mojego brata, który nie będąc humanistą zdał maturę z historii i polskiego niemalże na 100% a potem ukończył prawo co dla mnie jest czymś nieosiągalnym. Podziwiam Cię kochana!
OdpowiedzUsuńDla mnie historia była i jest ciekawa, ale nie koniecznie zawsze się uczylam, te wszystkie daty chyba mnie przerastaly ;o
OdpowiedzUsuńZawszw podziwiam ludzi, ktorzy interesuja sie historia. Dla mnie to pięta Achillesowa
OdpowiedzUsuń