Coś, na czym mogę się nie znać, czyli "Mechanik" Marca Priestley'a.

Nie będę tego ukrywać. Chciałam stać się kimś, kim nie jestem. Kimś innym dla kogoś innego. Jak widać, nie udało się.

Dosyć długi czas temu dodałam krótką recenzję tej książki na Instagramie. Jak pisałam o tym wcześniej, we wcześniejszym poście, listopad nie był dla mnie łaskawym miesiącem. To miesiąc zmian. Zatem nie było mi w głowie pisanie wpisu na blogu, za co najmocniej przepraszam, nie tylko czytelników tego bloga.

Napisałam wtedy tak:

Niektórzy twierdzą, że kobiety nie powinny zajmować się tym tematem. No chyba jednak nie do końca. "Mechanik" to książka dla każdego fana Formuły 1. To książka o mechaniku McLarena. Poniekąd i o kierowcach, trochę duszy Kimiego Räikkönena, czy Lewisa Hamiltona.
Priestley rozwija pewne wydarzenia, jak i kwestii, jeśli chodzi o wyścigi. Tutaj widzimy proces przygotowawczy, jak i same wyścigi - od wewnątrz. Czy każdy może tak obserwować? Nie. Dlatego książka wydaje się mi obowiązkowa.
Można dowiedzieć się również o pracy i roli mechanika, jak ważny to jest zawód dla tego sportu. "Elvis" opisuje wszystko obiektywnie. Pewnie niektórym wydaje się, że "gwiazdy" sportu albo innej dziedziny życia publicznego "nie są ludźmi". Marc Priestley swoją opowieścią potrafi zainteresować czytelnika, zdradzając tajniki pracy w jednym z największych potentatów królowej motorsportu oraz przybliżając sylwetki tych, którzy złotymi zgłoskami zapisali się w historii McLarena i Formuły 1.

Jednak nie polecam tym, którzy nie mają żadnego pojęcia o F1, bowiem można pogubić się w gąszczu nazwisk.

Co mogę dodać z perspektywy czasowej?

Czytając tę książkę trzeba znać nie tylko podstawowe zagadnienia z tej dziedziny. Moim zdaniem nieznajomość nawet członków zespołu danej marki samochodu ma się tak, jak w oglądaniu piłki nożnej nieznajomość członków drużyny czy pojęcia "spalonego".

Dla mnie najciekawszymi aspektami tej książki była relacja Priestley'a z Räikkönenem, czy też sezonu 2007, którego tak naprawdę nie znam. I zapewne już nie poznam. 

Tak mało książek o Formule 1... To zapewne smutny fakt dla prawdziwych fanów tego sportu.

Komentarze

  1. Ja mam nikłe pojęcie o formule 1 i tylko niektóre nazwiska w głowie. Ale książka wydaje się być bardzo ciekawa i jedyna w swoim rodzaju. 😄

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba to taka tematyka, w której się nie odnajdę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że mój mąż przeczytałby ją z chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa czy mojemu mężowi by do gustu przypadła ta książka ☺️

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem Twoja recenzja nie skusi mnie do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To zupełnie nie mój konik :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka nie dla mnie. Ale mojemu mężowi pewnie wpadłaby w oko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ze mnie żadna fanka sportów, tak więc to propozycja zupełnie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie książka sprawnie wypełnia lukę jeśli chodzi o taką tematykę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mojego chłopaka idealna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana właśnie dałaś mi pomysł na prezent dla brata ❤️

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie to czarna magia, ale z drugiej strony może taka książka sprawiłaby że chciałabym dowiedzieć się więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja bardzo mało wiem o tym sporcie. Lubie tylko od czasu do czasu obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie Formuła 1 to poniekąd abstrakcja, nigdy się tym nie interesowałam

    OdpowiedzUsuń
  15. Temat dla mnie zupełnie obcy, jakoś Formula 1 i ja to dwa inne swiaty 😊😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie postem. To motywuje mnie do dalszej, systematycznej pracy. Pozdrawiam,

Sandra. :)