[RECENZJA ZBIOROWA] Seria Joanny Kruszewskiej - "Nic się nie kończy", "Wszystko się zaczyna".

Jakiż to piękny, słoneczny dzień! I rozpoczęcie nowego semestru w roku akademickim. Bliżej do końca studiów, niż dalej. Nie wiem jeszcze czy powinnam się z tego cieszyć. 

Te książki przeczytałam jakiś czas temu, trochę zapominając o tym, żeby wstawić zdjęcia na Instagrama. Zdjęcia robiłam krótko po dostaniu przesyłki, przeczytałam równie szybko. Dlaczegoż tak się stało? Nie wiem. Czasem się zdarza, zwłaszcza w tym ferworze walki dnia codziennego.

Nic się nie kończy.

Pierwszy raz mam do czynienia z twórczością Joanny Kruszewskiej. Autorka jest absolwentką pedagogiki, ze względu na kierunek jest mi bliska. Właściwie to musiałam poczytać cokolwiek o tej postaci, co mnie nie odsunęło od pomysłu przeczytania jej książek.

Nic się nie kończy. Nigdy nie jest za późno na to, aby żyć chwilą. Swoiste carpe diem.

Rodziną, która jest przedmiotem fabuły, jest rodzina Balickich. Posiadają oni dom z sadem. Któż by nie chciał dzielić takiego losu? Zrywać swoje jabłka, posiedzieć w spokoju od miejskiego zgiełku? Najstarszą z rodziny jest Halina. Halina nie do końca zgadza się z tym, co się dzieje, dlatego też walczy z decyzjami swoich dzieci. Jej wnuczkę spotyka wiele porażek życiowych. Nie każdy lubi zmiany pracy czy zwątpienie w siebie. Pewne wydarzenie przewraca życie tej rodziny. Jak to w życiu bywa... Wiecie co? To są wydarzenia, które często są nieuniknione. Każdy może marzyć. Każdy może coś zmienić w życiu. Niezależnie od wieku. Trzeba tylko chcieć.

 Wszystko się zaczyna. I racja.

Nic nie jest idealne. Wprowadzamy nową postać do drugiej części. Narzeczonego Marty. Związek ten wisi jednak na włosku, pomimo przygotowań do ślubu. Ciężko jest porozumieć się dwóm upartym, zawziętym osobom.

Nikt nie przeżyje życia za kogoś. Trzeba więc wziąć się w garść.

Podobne problemy często dotykają ludzkość, to nieodłączna, nierozerwalna część losu. Nie wszystko musi nam wychodzić. Carpe diem.

Bardzo podoba mi się barwność postaci. Nie można się z nimi nudzić. Nie jest to też przewidywalna powieść. Ani pierwsza ani druga część nie jest monotonną powieścią. Dlaczego nie przeczytać jej jednego wieczoru?

Komentarze

  1. Ja to bym chyba nie sala rady w 1 wieczór, ale w weekend pewnie bym zdążyła;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie się prezentują! Chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W takich motywach powieści bardzo dobrze odnajduje się moja babcia, pomyślę o niej przy okazji prezentu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że to lekka i przyjemna książka. idealna na wiosnę w ogrodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę że książka na prawdę ciekawa :) ja bym jej tak szybko nie przeczytała pewnie ☺️

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, zdarzyło mi się parę razy "łyknąć" jakąś pozycje w jedne wieczór. Cudny czas!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam czasy gdy z wypiekami na twarzy pochłaniałam książkę w jeden wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytać książkę w jeden wieczor - dobry plan :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety nie słyszałam o tej autorce :) Za to uwielbiam połykać książki w jeden wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W jeden wieczór pewnie nie dałabym rady. Pewnie musiałabym zarwać nockę, ale czego nie robi się dla dobrej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię tego typu książki,muszę sobie kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje sie byc to super propozycja na wieczór. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Może warto poświęcić na nie weekend :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Brzmi tak lekko i przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O chętnie bym przeczytała. Jakie szczęście, że ja mam sad koło domu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślę że są idealne na prezent 😁👍

    OdpowiedzUsuń
  17. Te książki przypadły by do gustu mojej babci ❤️

    OdpowiedzUsuń
  18. Chętnie bym przeczytala te książki ❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie postem. To motywuje mnie do dalszej, systematycznej pracy. Pozdrawiam,

Sandra. :)