[RECENZJA] Zuzanna Śliwa - Tajemnica alei Klonowej

Rozpoczęła się jesień w całej okazałości. Trzeba więc korzystać z jej darów. To niezwykle fotogeniczna pora roku. 
Dzisiaj przychodzę do Was z książką Zuzanny Śliwy. Przyznam się, że wcześniej nie znałam tej autorki. Zuzanna Śliwa podchodzi z Podkarpacia, zupełnie, jak ja. Dodatkowo ukończyła historię (zupełnie, jak ja) na WSP w Opolu. Dodatkowo ukończyła również dziennikarstwo na UW. Wcześniej napisała książki tj. Dom polski, Dzieje siedzib polskich, Duchy polskie, Tajemnice miejsc niezwykłych w Polsce. Nie pisze samych typowo historycznych książek. Ma na swoim koncie również kryminały oraz tomik poezji. #człowiekprawieorkiestra. Czuję niezwykłą sympatię do tej autorki, chyba ze względu na taką wszechstronność i dziką liczbę wspólnych zainteresowań.

Jeśli chodzi o "Tajemnicę alei Klonowej" to przyznam, że liczyłam na coś więcej. W pierwszym akapicie wiedziałam, że książkę napisała historyk. Język, w jakim napisana jest ta pozycja, nie tylko może zachwycać. Wydaje mi się, że nie jest to typowo książka do poduszki. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nie wszystkim taka stylistyka może przypasować. 

Dotarłam do informacji, że historia opisana jest na faktach. Z pewnością ktoś mógłby się zastanawiać nad tym, czy ten fakt nie cechuje piśmiennictwa historyków. 
Fabuła dotyczy tajemnicy rodzinnej, której przez kilkadziesiąt lat skrywała bohaterka. Pięknie oddaje to opis książki:
Kwiecień 1944. Agnieszka, 16-letnia łączniczka AK wraca nocą z lasu ścieżką obok torów. Z przejeżdżającego transportu do Auschwitz ktoś wyrzuca owinięte w poduszkę niemowlę. Dziewczyna zabiera dziecko do rodzinnej wsi.
W tej książce fabuła często oscyluje wokół wychowania oraz dorastania znalezionego dziecka; wtedy już dorastającej dziewczyny. Trzeba pamiętać, że akcja nie toczy się w latach czterdziestych dwudziestego wieku. 

Wiadomym jest, jak bardzo autorka uwielbia faunę oraz florę. Wydaje mi się jednak, że zbyt wiele powstało książek, które sięgają do czasów drugiej wojny światowej, by móc napisać coś lepszego. Mam nadzieję, że się mylę.

Dla mnie to nie była łatwa lektura. Na pewno nie z powodu języka, bowiem z czytaniem takich książek nie mam żadnego problemu (pod względem językowym oczywiście). Wydaje mi się, że mogłaby to być bardziej zwięzła lektura. 

Komentarze

  1. Rzeczywiście jesień jest super piękna :) idealna do zdjec

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm szkoda że nie przypadła Ci do gustu. Mimo to sięgnełabym po nią z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj,..ja myślę, że to również i nie dla mnie książka..

    OdpowiedzUsuń
  4. A zapowiadało się bardzo ciekawie. Mimo wszystko być może dam książce szansę

    OdpowiedzUsuń
  5. Co prawda pewnie stylistyka nie do końca by mi odpowiadała,ale lubię czasem poczytać takie pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię książki, które oparte są na prawdziwych wydarzeniach :) Może i ja spróbuję przeczytać jakąś pozycję tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po Twoim opisie fabuła mnie zainteresowała ale czuję się nieco zniechęcona tym ze piszesz o pewnych trudnościach w czytaniu i odbiorze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie książki do poduszki, lekkie historie też są czasem potrzebne. Od czasu do czasu lubię taką powieść przeczytać dla przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fabuła interesująca zapisuję na listę

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka która nadaje się do czytania przed snem 🖤

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie jesień jakoś przytłacza, choć ma swoje zalety:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tej książki jeszcze nie widziałam :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie postem. To motywuje mnie do dalszej, systematycznej pracy. Pozdrawiam,

Sandra. :)